sobota, 31 marca 2012
piątek, 30 marca 2012
THE THIRD MAN (TRZECI CZŁOWIEK)
Film z 1949 roku z wszelkimi tego konsekwencjami. Także techniczna strona fimu pozostawia wiele do życzenia, ale to mi nigdy zbytnio nie przeszkadzało. To, co mnie irytuje w filmach z tamtych czasów, to maniera aktorska. Ale i na to mogę przymknąć oko, jeśli film jest wciągający. I właśnie tego oczekiwałem po "Trzecim Człowieku". Niestety zawiodłem się. Zły nie był, ale przynudnawy. Dopiero końcówka dawała rade.
Warta odnotowania kwestia z filmu (tłumaczenie moje):
"We Włoszech, w czasach Borgiów, przez 30 lat mieli wojny, terror i morderstwa, ale wyprodukowali Michała Anioła, Leonarda da Vinci i renesans. W Szwajcarii mieli braterską miłość - mieli 500 lat demokracji i pokoju, i co wyprodukowali? Zegar z kukułką."
Daje do myślenia.
Jeśli jesteś kinomanem, to i tak obejrzysz. Jeśli jesteś zwykłym oglądaczem filmów, to możesz obejrzeć, ale po co. Lepiej będzie zaczekać na remake (w planach).
Ocena:
3 morchy
czwartek, 29 marca 2012
DAZED AND CONFUSED (UCZNIOWSKA BALANGA)
Film z 1993 roku z wieloma znanymi (i młodszymi) twarzami i kilkoma gwiazdami (Milla Jovovich, Ben Affleck, Matthew McConaughey). Niby komedia o amerykańskich nastolatkach, ale zupełnie nie wstylu filmów, które sparodiowano w "Not Another Teen Movie". Jeśli chcesz się pośmiać, to na nim się nie pośmiejesz. To film bardziej obyczajowy, z akcją osadzoną w latach siedemdziesiątych, i z dobrą muzyką.
W każdym razie przyjemnie się oglądało.
Ocena:
3 morchy
poniedziałek, 26 marca 2012
FIRED UP! (ALE CZAD!)
Ale tytuł! A film trochę śmieczny, trochę romantyczny, dużo dup (akcja dzieje się w na obozie cheerleaderskim).
Ocena:
3 morchy
THE SITTER (FACET DO DZIECKA)
Nie jest to komedia, o której bedzie się pamiętać za rok, ale spokojnie można obejrzeć.
Ocena:
3 morchy
THE THREE MUSKETEERS (TRZEJ MUSZKIETEROWIE 3D)
Tak według twórców filmu wyglądała Europa "na początku XVII wieku".
Znajdz Polskę.
Technicznie film jest zrobiony dobrze, ale do reszty przyłożyli się tak samo, jak do mapy. Sensu w tym niewiele. Czterostrałowe, obrotowe kusze - czemu nie. Wodoszczely skafander - czemu nie. Latające statki - dosłownie statki morskie uczepione wielkich balonów - czemu nie. Takich wynalazków w filmie jest wiele. Twórcy kosztem realiów poszli w akcje (co samo w sobie nie jest złe), ale przesadzili.
Akcji dużo, ale mało wciągająca. Jeśli wyłączysz mózg da się obejrzeć.
Ocena:
2 morchy
THE GREY (PRZETRWANIE)
Samolot rozbija się na Alasce. Żeby film się tak od razu nie skończył, to kilku pasażerów przeżywa, ale nie na długo, bo na ich trop wpada stado wygłodniałych i nieźle dokoksowanych wilków. Ludzie uciekają, a wilki po kolei ich zjadają (alaskańska przyroda też ich nie rozpieszcza). Przy okazji główny bohater zmaga się z traumą po śmierci żony.
Bywa stracznie, miejscami absurdalnie. Największym minusem jest wątek "filozoficzno-egzystencjalny". Bohaterowie czasami coś tam pobredzą, ale ogólne akcji jest, coś się dzieje, więc można obejrzeć.
Ocena:
3 morchy
MACHINE GUN PREACHER (KAZNODZIEJA Z KARABINEM)
Historia Sam'a Childers'a. Sam, członek gangu motocyklowego, nawraca się pod wpływem pewnego wydarzenia. W kościele słyszy o sytuacji w Afryce. Nawrócony Sam sam postanawia pojechać do Afryki, żeby się "rozejrzeć". Na miejscu pomaga w budowie i dowiaduje się o niejakim Konym. Pamiętacie Konego?
Okazuje się, że sodówa nieźle mu odwaliła. Zmienił kolor skóry i zajął się zbrodniami przeciwko ludzkości w Ugandzie i Sudanie. No cóż, nie każdy portafi znieść sławę.
Niestety twórcy filmu nie puszczają wodze fantzji i trzymają się faktów. Sam nie rozprawia się sam z całą armią Konego i Kony nie ginie w darmatycznej walce na końcu filmu. Zamiast tego Sam coraz cześciej wyjeżdża na Czarny Ląd, żeby coś budować, czasami tylko strzelając do bad gajów. Sam tak się przejmuje dziećmi w Afryce, że zaniedbuje żonę i córkę. Pomaganie staje się jego obsesją. Poświęca każdy grosz na swoich podopiecznych w Sudanie. W końcu sprzedaje nieźle prosperującą firmę budowlaną, czyli sprzedaje wentkę, żeby mieć ryby (niezbyt dalekowzroczne posunięcie). Biały Kaznodzieja (jak nazywają go w Afryce) staje się coraz bardziej bezwzględny w niesieniu pomocy, a starcia z ludzmi Konego przybierają na intensywności. Sam dosłownie strzela gdzie popadnie. Na szczęście jego poprawne politycznie kule trafiają tylko tych złych.
Ogólnie nasz bohater coraz bardziej przepełnia się nienawiścią, tym samym upodabnia do ludzi, z którymi walczy, o czym uświadamia mu... dziesięcioletni czarny chłopiec... po angielsku. A jednak twórcy puszczają wodze fantazji.
Niestety w "Machine Gun Preacher" jest mało "Machine Gun", a jak już jakaś akcja się dzieje, to nie jest zbyt emocjonująca. Dramatycznie wątki też mnie nie ruszyły.
Film da się obejrzeć. Ale skoro twórcy tak bardzo trzymali się przwdziwej historii, to lepiej spędzić czas (i jeszcze zostanie) poprostu wpisując w wyszukiwarce "Sam Childers".
Ocena:
2 morchy
niedziela, 25 marca 2012
START
Tak wiele filmów, a tak mało czasu... Na oglądanie filmów poświęcam wiele czasu (to znaczy, że oglądam ich wiele, a nie, że obejrzenie filmu zajmuje mi wiele czasu), a nie każdy może sobie na to pozwolić. Dlatego postanowiłem obwieścić światu swój SROM (Subjective Rating Of Movies). Przyjąłem sześciostopniową skalę ocen (od zera do pięciu morchów).
Subskrybuj:
Posty (Atom)