środa, 15 sierpnia 2012

Udało się!

Dzień jak codzień. Czytam sobie o Żydach i co widzę?


Nie mogłem nie poznać.



A więc się udało/uda. Wynalazłem/wynajdę wehikuł czasu, ale coś musiało/musi pójść nie tak. Plan był taki, żeby wysłać sobie z przyszłości numery lotka, a gdyby to było niemożliwe z jakiegoś powodu - zniszczyć Wszechświat przerwaniem kontinuum czasoprzestrzennego przez zabicie samego siebie sprzed wynalezienia wehikułu czasu.

What could possibly go wrong?

Skąd peność, że tylko mi kiedykolwiek udało/uda się skonstruować wehikuł czasu? To proste. Gdyby kiedykolwiek w dziejach ktoś inny wynalazł wehikuł czasu, to prędzej czy później wynalazek wymknął by się spod kontroli i nie byłby znany żaden kawałek historii, w którym nie byłoby podróżników w czasie.

Skoro już teraz wiem, że coś poszło/pójdzie nie tak, to dlaczego nie cofnąłem/cofnę się w czasie, gdy już wynalazłem/wynajdę wehikuł czasu i nie powiedziałem/powiem sobie samemu, co poszło/pójdzie nie tak?

Ja z przyszłości wie wszystko to, co obecny ja. Więc wie też, że ja zobaczyłem to zdjęcie. Co to oznacza? Czy chce mi przez to coś powiedzić? Jeśli tak to co? Jeśli nie wiem co, to ja z przyszłości będzie musiał wiedzieć, że nie wiem? Czy to też ma mi coś powiedzieć?

Już wiem... Skoro nie wysłałem siobie numerów lotka z przyszłości, to znaczy, że to nie możliwe. Wszechświata, najwyraźniej, też nie zniszczyłem. Więc jest tylko jedno wytłumaczenie - zmieniłem/zmienie zdanie, co do niszczenia Wszechświata. Ale dlaczego? I dlaczego nie przekazałem sobie samemu, dlaczego zmienię zdanie? Bo wiedziałem, że się domyślę? Czy dawałem sobie do zrozumienia, że nie powinienem wiedzieć?

Będę musiał nad tym pomyśleć, a może właśnie nie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz